od razu jesień
nie poradzę bez słów
choćby głupich niebrzmiących z tamburynem
plaster nie zatamuje upływu chwil
z dłoni której nie przyłożyłem
do zrobienia wspólnej sałatki
pełnej przeciwutleniaczy
nagromadzonych w kuchni na przestrzał
wyborów
więcej niż daje szum ulicy
stempel do bezbarwności a różę
dałem po rozstaniu z ciszą
powrót będzie inny
na starej tratwie nie żyją już ptaki
dęby co przysiadły
po haust wiatru