staram się

przedawkowałem złość
na talerzu pełnym pęknięć
zamiast wzoru kwiatów
bezradność jak zimny makaron

mam odnaleźć siebie w garści
proszkach na potencję
gdy dzień przychodzi z nocą
zawężony do kolejnego oddechu
planów przyklejonych do lodówki
gumą do żucia

słowa jak lustrzane odbicia
kopiują spojrzenia namiastkę światła
ledwo widoczną pajęczynę
między palcami