między mną a mną
między światłem a ciemnością zrozumienie nie ogarnia wzruszeń kalkowanych bezradnością w garści ściskasz koniczynę pogryzioną precyzyjnie przez wyrocznię
(skąd ma pewność że z jednego nie wystrzeli więcej liści)
między stopą a podeszwą brak powietrza wiara blednie od spójności ja i teraz aplikuje antidotum z resztek śliny uzbieranej w sennym teście
(cuda przecież się zdarzają nie zasłaniaj więc policzka)
między światłem a ciemnością gruba kreska przekonuje że jest dobrze podwiązujesz uśmiech sznurkiem nasączonym złotą rosą zamyśleniu nie dodajesz animuszu
(skąd masz pewność że nie czeka nikt na ciebie)
|