na hamaku wiosny
wciąż gdzieś się śpieszę biegnę czas próbuję dogonić by uchwycić to życie zmęczenie krzyczy odpoczynku ciszy pragnie
powieki z wolna ciężko opadają
pomiędzy kwitnącymi jabłoniami uroczymi unoszę się nad soczystą trawą pod błękitem nieba leżę kołysząc się na hamaku... podmuch lekkiego wiatru twarz smaga ciszę pszczółka mała z panem bąkiem przerywa na kwiatkach tańczą igrają słodycz radośnie zbierając ptaszyny odzywają się delikatnie w dali w słońcu wiosny biorąc kąpiele białe mgliste chmurki malują błękit nieba
jestem lekka wolna szczęśliwa
życie spowolniało na hamaku wiosny kocham je takie w środku pięknej odradzającej się natury tu gdzie budzi się nowe życie i nowe siły
czas powrócić do nagiej jesieni szarej
gotowa znowu do biegu powróciły ze snu zbudzone realne zmysły wspaniale jest przywołać słońce w jesienno-zimowe słoty śnić i marzyć
tęsknić będę zawsze za hamakiem wiosny
|