Z piersi dusza sie wyrywa...
w chmurach lekko się kołyszę duszę przytrzymuję ulecieć chce wyżej i wyżej z piersi się wyrywa szybować pragnie ze śpiewem ptaków Boskie piękno chwali
piękno gór życia
wiatr przecież nie taki duży w wysokościach słychać szepty gór romantycznych ptasie trele krzyk jastrzębia przerywa krąży nastaje cisza drzewo przyjazne maleństwa ptasie skrywa
surowe czasem wrogie życie
jeleń przemyka między drzewami stado swoje za sobą prowadzi do wodopoju do strumyka zimną wodą pragnienie gasi dziczyzna całego górskiego lasu poi florę nie tylko zieleni
jak pięknie jest naturę górską czuć duszą
wszystko zorganizowane jedno dopełnia drugie każde istnienie ma swoje miejsce czas godu czas narodzin życie zachowuje ten silniejszy
siła natury przetrwania
rozpłynęła się chmurka puszysta zapach wilgoci uleciał szepty gór ucichły pustka nastała i ten wieczny nieustający szum autostrady obrazy teraźniejszości szare betony z dala jeszcze gdzieś ptaka smutny śpiew słychać
Boże jak tęsknię za dziełem twoim za naturą za górami rodzinne strony w marzeniach tulę raz jeszcze wchłonąć zapach podsłuchać ich szeptów
dziękuje ci Panie chociaż za wizerunek wspomnień we śnie...
podszepty gor 10.02.2009
|