Cicha noc
Gdzieś w oddali od zgiełku miasta W jasną spokojną noc Siedzę zagubiona na ławce Takiej zwykłej, prostej jak ja Zamykam oczy Oddalam się na łąki marzeń Przestaję widzieć i słyszeć Przestaję czuć i myśleć Tylko marzę o Tobie Czuję powiew ciepłego wiatru Oddechem będący Wspominam dłonie gorące Pieszczące moje ciało Do dreszczu rozkoszy zmuszając je Marzę o Tobie tym ciepłym wietrze Ramieniem swym tulącym O ustach biegnących po skórze Drogę miłości znaczących Pozwalam aby pieściły Bym orgazmem spłynęła z ramion gorących Marzeniem jest Byś koił stargane nerwy Pragnę tego, chcąc zapomnieć o troskach Świecie złym W ramionach kochanych Jest dobrze jak nigdy Nie chcę opuścić ich Oczu otwierać Tak ciepło, bezpiecznie By zawsze było Pieszczotę daj po świtu brzask Kochany mój Tak upragnioną od lat Miłość tak bardzo pożądaną Zgubioną w przeszłości lochach Pocałunków i pieszczot Jestem stęskniona Bym znów mogła odpłynąć W marzeń świat Kręci się w głowie Otwieram oczy... W tej samej chwili po policzkach spływają łzy Rozglądam się wszędzie Szukając Ciebie Ręce błądzą w ciemnościach Lecz Ciebie już nie ma... Zostałam sama z marzeniami O Tobie
|