Samosiejka
Już ją znawcy opłakali, gdy cierpiała wypalona. Resztę do urny zebrali z jej płodnego niegdyś łona. Przy grobie jeszcze czasem jakieś tchnienia, jakieś głosy. Samosiejka się kołysze, trawy pochylają kłosy.
Czy jej duch tu jeszcze błądzi? Czy w zwid jakiś zamieniona? Czy jak stary grabarz sądzi: - Oklepanej już granicy nie pokona? Czy z jej prochu uskrzydlony wiersz się wzniesie gdzieś wysoko? Poszybuje w ludzkie serca i poleci ku obłokom?
Myśl wspaniała, nowa, żywa będzie dzwonić hen w sokoły. Więc już nie stój tak bezczynnie jak ten świątek nad nią goły, Tylko garść swą zanurz w ziemi. Sypnij rymami złotemi. Niech rozkwitną! Ech, grabarzu! Jeszcze nie czas i nie pora sadzić kwiaty na cmentarzu!
|