Robinsonowie
Na szczęśliwej swej wysepce zabłądziliśmy bez planu. Malowany ptak w torebce rzucił się do oceanu.
Przed nami spalone mosty. Wszystkie wiersze zapomniane. Ślemy niecierpliwe posty jak butelki wyrzucane w odpływowe fale. Żaden powrót nie jest łatwy Nie czekają na nas wcale.
Budujemy nasze tratwy z trzciny wspomnień zasuszonych. Horyzont już zniknął całkiem z oczu naszych przewróconych. W dal patrzących białkiem.
Transplantacji nam potrzeba nowych krystalicznych źrenic, żebyśmy pod inne nieba odpłynęli tu spełnieni.
|