Klamerki
Zapinam Was wszystkich na sercu. Cieplutko wysoko pod szyję Dziękując w prostym moim wierszu tym wszystkim dzięki którym żyję.
Zdziwiło kiedyś bardzo mnie na zwykłym zdjęciu eR - t - gie Skąd we mnie błyszczy smuga taka jakby klamerek od suwaka?
Nie łatwa była to rozmowa. Mój dziadek bardzo ważył słowa. O każdej klamrze Wam opowiem. Kiedyś przeczytam.Też sie dowiem.
Pierwsza - od dyżurantki z Hożej, co odebrała - Niech ktoś pomoże! Dziecko. Trzy miesiące. Z Grochowa. Niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Druga od zadyszanego pana doktora co jednym spojrzeniem tamtego wieczora uchwycił w swe opiekuńcze dłonie. Podtrzymał . Dowiózł. Zdał w OIOM-ie.
Trzecia od całej tej grupy niebiańskiej co odejść nie dała z ulicy Niekłańskiej i tego mądrego co wszystko ocenił i podjął ryzyko i los mój odmienił.
Czwarta jest od tych, co umieli dowieźć. Nie zmieści wszystkiego króciutka opowieść o defibrylacji, zatrzymaniach, walce. O duszy co chciała uciekać przez palce.
Piąta od Tej wspaniałej Pani, która rokując - wszystko jest na nic - wbrew sobie innych przekonała - przecież wciąż żyje tamta mała!
Szósta od kardiochirurgicznej sławy znanego Centrum wielkiej sprawy, co bardzo liczne małe serca nie pozwolił biedzie uśmiercać.
Czyje następne są klamerki? Złożył się na nie łańcuch wielkich, ale zwyczajnych ludzkich Owsiaków. Starych i małych. Nas. Polaków.
Oliwia Floryn - 3 lata Warszawa 20.06.2010 r.
|