z apaszką na oczach


drgające cienie wpadłe do powiek

uczą się kształtów ramion i dłoni

w opuszki palców chwytają ogień

który zapragnął się ciału skłonić

błądząc po skórze w gibkość trafiają

sypią iskierki tańczącym kołem

i po omacku dotyk poznając

każdy ich szczegół i parabolę

gdzieś w podniebieniach łaknących nurtów

głoszą posiane prawdy szaleństwa

gdzie noc zaciska mięśnie pagórków

namiętność słodka siadła na rzęsach

w tańcu przetoczą się falą dźwięku

spijając z ust wtórne symfonie

by razem płynąć już ku źródełku

łączącym w jedność serca i dłonie