Nie raz nie dwa


Nie raz nie dwa
mury postawiłem
słoneczne promienie
chmurami zakryłem

Nie raz nie dwa
wdechy nikotyny
zamazać pomogły
deszczowe godziny

Nie raz nie dwa
słowa przeminęły
myśli skołatane
trafiły w głąb ziemi

Nie raz nie dwa
radosne pejzarze
na jawie się śniły
znakowały twarze

Nie raz nie dwa
głosem pamiętnika
księżniczki szukałem
w zielonych trzewikach

Nie raz nie dwa
stojąc zły ze sznurem
po skórze dostałem
niewidzialnym piórem

Nie raz nie dwa
kruki mnie osądzą
w samotnym sześcianie
otulę się błądząc