Niewygodna prawda

może i byłbym źródła łez sumieniem
gdyby nie wyschły wszystkie twoje rzeki
pośród zieleni zostałbym niewinny
ale nie mam czasu przepraszać za grzechy

może i byłbym cichym wyzwolonym
siedział wygodnie wysłuchując bredni
ale skoro słowa oraz ich znaczenie
zmieniasz zgodnie z wolą tak jak chleb powszedni
więc bronię tej prawdy która połączyła

bo choć gniew na skroniach dalej oczy szczypie
to serce ucieka już do bramy mroku
chociaż dalej kocham nic już nie zostało
a serce nie guma wiecznie nie rozciągniesz