pod oknami
pod oknami
moje mysio-niebieskie oczy kolejny raz
złapane in flagranti. teraz żaden wyraz
nie płynie na linii serce – mowa, w środku
kłębią się, robią bałagan, są jak w amoku.
nie sprzątam, chodzę pod twoimi oczami.
wolne kroczenie do ciebie, jesteśmy sami.
pojedynczość wygląda z oczu, od początku
każda widzi kres, myśli o chemicznym związku.
to jest jak brak snu, samotność daje podobne
omamy, jednak nie da się jej przespać. w chłodne
noce chciałbym zasypiać w twojego oka kątku
nie sprzątać - mój bałagan jest całkiem w porządku.