wierzę na słowo

wieczorem jest mnie więcej
uśmiechy ulepiły twarz
plecak pełen zachodów
czeka na przyszłość

przewodzę ciepło z ręki do ręki
transakcja nie jest wiązana

w gestach ludzie jak drzewa
zawsze jest o co prosić

pogoda bez wyrazu
jak lalka porzucona na śniegu

nasiąkam deszczem
do wilgotnej skóry lgnie noc