refleksy
zobaczyłem twój smutek
jak zdarta kora brzozy
skrzy się bielmem kałuż
przysiada cieniem
ogród opustoszał z myśli
starość z wiatru rozczesuje włosy
chcę coś powiedzieć
mgła przesłania usta
mamo nie pójdziesz za mną
abym nie poszedł za nocą
czas odwraca głowę
tam gdzie najsamotniejsi
zima przesłania twarz szronem
w oknie tafli lodu odbija się wieczór
przyszedł za światłem co w oczach został
paroksyzmem żalu