o świcie
*
jeszcze gorycz jak pigułka
nierozpuszczona na języku
wiosenny deszcz wypłukuje oczy
z każdego przejawu smutku
*
oddałem myśli ciszy
co jak kolce zwiędłej róży
teraz noc prostuje cienie
wyciągniętym dłoniom
*
pąki jak usta
scałowuje słońce
niebem chmury jak człowiek
w bezradnym odruchu życia