jedno z wielu

spotkałem na drodze kulał
życie biegło obok jak oddany kundel
słońce wiązało bukiety z polnych bratków
drzewa wyrastały z cienia
marzenia o domu gdzie można wstawić każdy dzień
do zielonych wazonów

nie wiem kim był
milczeliśmy w swoich historiach
gdy wstałem rano już go nie było
zostawił psa który zaszczekał na mnie
gotów do drogi