uległość

sięgam niebo dojrzewa
grusza na szczycie obrodziła gwiazdą
czas tuż za progiem
składa pocałunek chłodnym deszczem

z chrzęstem wywracają się dni
pies oślepł pobiegł za cieniem
samotność przylgnęła do skóry
pustym słowem

więcej mgły i pożegnań
już nie zdążę zaślubiony zapachem
nasycić myśli gdy tylko w dotyku
cała mądrość nie zda się na nic