smutek
wierzę gdy mówisz sen
nie przychodzi pośród deszczu
głaszczesz mrok
który przyzwyczajony do zwątpienia
siada przy skrzypiącym stole
oczy przybierają na wadze
dojrzały błękit poszedł w chmurność
zmieniam miejsce
usłyszeć choćby szelest
w oddaleniu kłócą się cienie
jeden nazwałem Dawidem
ukrył się w starej ranie
obcym marzeniu