znamiona
w agonii lat śnię coraz szybciej
skóra jak brzozy w bieli
z szelestem osypana w ciszę
ziemia już nie spojrzy
mały człowiek z utopii
do czasu przyłożył usta
zamilkł
myśli wzdłuż wartkich strumieni
omijają w słońcu nieważkość
ptaki przepadły w locie
z oddechem zamyślonej zimy