podszepty

myślałem we śnie na długość łodygi
róża kłuła przez zamarzniętą skórę

brak kręgosłupa
decyzji pod wpływem rozszerzonych źrenic
ciążących kul u nóg
wypełnionych cudzym doświadczeniem
lękiem gdy powiedziałem za dużo

z wytyczoną precyzją planu miasta
nie mogę wyjść spod siebie
jak niebieski żuk utaczam swoje racje
z rozgrzanej w słońcu ciszy
której nikt nie potrzebuje i nie zauważy