Poza nawias
Wyszeptany tylko podpieram słabość.
Chmury ugrzęzły w wieczorze jak usta,
wyszły poza zarys twarzy.
Rześkość chwil gubi rosę.
Widmo grzechu na bieli poranka -
nie zamykaj oczu. Ptaki to sny,
w oku cyklonu wirują w pogodowych strzępach.
Noc nauczyła się mówić. Miało być piękniej
gdy będę milczał, wytnę z sekwoi swój cień.
Od jutra ugrzęznę w deszczu,
wygłaszczę mokrą dłonią, choćby godzinę,
fartownego losu.