oddalenie

gubię anioła w kałużach
brodzą oczy wysiłek
aby zobaczyć swoje plecy
garbaty los

im dalej pomyślę wieczór
spowiadam w konfesjonale
chociaż milczenie nie jest pokutą
patrzę na świat z determinacją

słyszę jak bezwietrznie
liście w rumieńcach spazmem wiatru
ojciec znowu poszedł i zapomniał
kogo jeszcze spotkam na ścieżce
węższej od myśli