bez słowa

Już ulice zalane wschodem.
U zbiegu ust fontanna z kamiennym popiersiem,
Afrodyta nieprzespanych nocy.

Wyglądają kwiaty nie spoczną,
przez piasek pełzną jak wąż ze złota,
owinie się ziemią, cień zostawi za sobą.

To zabobon przywołam zaklęcia ze słońca,
mgłę dosiądę w skoku odlanym ze spiżu.

Cóż gonić, sama droga jak sens bramą stoi.
Bez pytań przyglądam się niebu przez szkło
z rozbitej butelki.