Wciąż bliżej uciekam

dotykam dawno zebrane w bukiety
zapach który otoczył znajomym szelestem
przenika przez sen im bliżej
zaciskam oczy a przecież to ciepło
dłoni opartych o brzegi ust

otwieram myśli na próbę jak krzyk
gdy ledwie dojrzał bez siły skazany na zapomnienie
jestem już słowem przelewam deszcz

z jednej pary oczu w drugie wsiąka wieczór
ośmielony blaskiem zaczyna mówić
po co słowa gdy przemijanie bliższe milczeniu

widzę na rękach losy jak rzeki zapętlają czas
lecz tu i teraz stłuczone chwile jak kawałki życia
sklejam powtórnie byle gestem i znowu uśmiecham się
bez żadnego powodu który mógłbym zrozumieć