Rozmowa

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Jak niewiele nam potrzeba
Zwykły stół, kawa. Oczy i usta
Świat odkrywany, słowem za słowem
Kilka lat, a jak by to było wczoraj

Ruchy ust, wspólny śmiech i treść
Zrozumienie na tych samych falach
Zegar poza linią wzroku. Bez chwili
Bo chwile są tu i teraz. Pomiędzy nami

Nie ma stołu, nie ma kawy. Nie ma czasu
Jesteśmy tylko my. Twarze w zapomnieniu
Rozmowy budzącej lata wspomnień
Niekończąca się chwila mocnych doznań

Z ruchu warg, ze śmiechu, więzi zawartej
W dotyku palców zamieniających słowa
W najpiękniejszą między nami rzecz
Bez względu na odległość. Rozmowę

Sugestia

Autor wiersza: 
emcek

prześladują schematy
pestka wiśni lub skórka od banana
na której poślizgnęło się niebo
sąsiad złamał nogę i życie

uznaję winę kogokolwiek
gdy po przekrojeniu jabłka
nie pasują połówki
a smak pestek jest równie gorzki
jak na początku

prościej żyć kolega mówi
o jasno wytyczonej ścieżce kariery
ja o ciszy którą czasami przecieram
żółtą lub białą szmatką do wyboru

Echo

Autor wiersza: 
emcek

przez to że jesteś nie mogę myśleć dalej
a może nie chcę jakbym na pustyni
napełnił kubek słońcem i uwierzył
że ciszą ugaszę pragnienie

znam numer mogę zadzwonić pogadać z myślami
czynny całą dobę przebieram w spojrzeniach
długie na smyczy wyrywają się
krótkie jak retrospekcja tłumaczą
naleśniki z solą oddychanie bez tlenu
możliwy upadek po stronie cienia

przegadałem cały ranek aż zeszklił się deszcz
umarł na szybie jak refleks który chciał być tęczą
nad morzem piasku i snów

Pomóż

Autor wiersza: 
emcek

nie mówi a chciałby
normalnie teraz płacze i pyta
dlaczego musi wstać
przepchnąć cienie przez drzwi

bez recept z poprawnością słów
mam jeszcze brwi co zeszły się na środek czoła
usta układają historie zawsze z początkiem
koniec zastaje nas w tunelu gdzie gasną światła
strach nie ma wielkich oczu tylko małe dłonie

kupiłem gwoździe i gumowy młotek
wstążki i skrawki krynoliny
drewniany człowiek nie ożyje
ale będzie spał spokojnie
patrząc guzikami w gwiazdy

Srebrzysta jesień

Autor wiersza: 
Ania

gdzie błękit łączy niebo z czerwienią
gdzie milkną fale wzburzonej wody
zabiorę ciebie późną jesienią
by wspólnie przeżyć ostatnie wschody

blednących spojrzeń na to co było
na to co będzie jeszcze przed nami
jak bardzo serca nasze zmieniło
uczucie które miłością łzawi

Tobie

Autor wiersza: 
piotr-ka

Czy to możliwe, abym tak wciąż szukał ciebie.
W spojrzeniu przez ramię z przypadku.
We wszystkim co najpierw zrobię dla siebie.
I tak oddam Tobie, w ostatku.

W cieni przelotach, przez myśli.
Ostatnich pociesznych złudzeniach.
Że ty byłaś wśród tych którzy wyszli.
Z kin po wieczornych westchnieniach.

We włosach podobnej do ciebie.
W odbiciach ulicznych luster.
W dziwnej widzenia potrzebie.
Lustra bez ciebie są puste.

A kiedy wreszcie.
Stoisz przede mną.
O,aniołowie grzeszcie!
Tą chwilą płomienną!

Róża

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Czerwieni kwiat na Twojej ziemi
Na linii wzroku, z domysłem od kogo
Jestem w innym czasie, innym miejscu
Mimo to blisko, pamięcią, szacunkiem

Zapach kojący. Miłości. To wszystko
Co chcę Ci dać. W tej wielkiej róży
Czerwone płatki. Jak serce. Płonie
Kwiat róży. Roślina? Dużo więcej

Dziękuję, że zabrałaś ją do domu
Gdy spojrzysz na nią. Będę w pobliżu
Myślami, wszystkim co można dać
W jednej wielkiej róży

Cisza

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Zatrzymany ciąg wydarzeń
Wskazówki duszy milczą
Czy to akceptacja stanu rzeczy?
Czy już nienawiść? Opanowanie?

Nie ma już miejsc naszego istnienia
Nie ma już ulic. Nie ma niczego
Kadry przeszłości w mroku archiwum
„Nic, nigdy więcej już się nie stanie”

Deszcz kroplami studzi płomienie twarzy
Nic nie stanie się już między nami
Nigdy więcej. Odbija się echem w toni duszy
Zamykam w ciszy drzwi swojego życia

„Zamknięte”

Okna dusz

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Biegnę rano z myślą dnia
Zmyjemy szarość, nadamy blask
By ujrzeć wspólnie uśmiech słońca
Zwykłe chwile. W myśli oknach

Gonitwa dnia, setki ważnych spraw
Lecz w oknach duszy wspólne chwile
W powiewie firanek zwykłe myśli
W odbiciu szyb wspólny uśmiech

Nasz i słońca

Popołudnie. Głos w słuchawce. Cisza
Woda kroplą łez, ból na szkle rysując
Potok wspólnych chwil. Płonie ogień
Słońca. Nie biegnę już. Stoję

Czysto i spokojnie. Bez szarości dnia
Zamknięte skrzydła okien naszych dusz
Bez słów, w milczeniu. Zmyte deszczem
Nie ma już uśmiechu na naszych twarzach

Pozostał uśmiech słońca

Na początku

Autor wiersza: 
emcek

synowi

mówi że kocha i zaraz
zamienia w deszcz oczy i dłonie

nieporadny bo pierwszy
jeszcze wrażliwy na dotyk lata
chmur które przekreślają niebo grzmotem

milczę rzeka owija się wokół brzegów
słowa to mielizny gdzie wygrzewa się czas
mewy kreślą dziobami listy do nikogo

posadził kwiaty a wyrosły sny
krótki z braku tlenu oddycha ciszą
kolejny jak noc z cieniami zamiast poduszki